Vibrasphere-"Lungs Of Life" 

Pogranicza

Pi±ty album Vibrasphere to równie¿ 10 lat istnienia duetu na scenie muzyki elektronicznej. Jeden z najbardziej znanych progresywnych projektów dostarczy³ ca³e mnóstwo bajecznej muzyki, nieistotne czy z bitem, czy bez. Numery takie jak "Mental Mountain", "San Pedro", "Newport", "Manzanilla", czy "Nino Loco" ju¿ na sta³e zapisa³y siê w pamiêci ka¿dego, kto mia³ styczno¶æ z twórczo¶ci± Rickarda Berlglofa i Roberta Esltera. Je¶li chodzi o "Lungs Of Life" (pierwotnie album mia³ byæ dwup³ytowy i nazywaæ siê "10") ka¿dy widzia³, ¿e ju¿ na wczesnym etapie robi³o to wra¿enie: 10 lat istnienia Vibrasphere, klimatyczna ok³adka, przyjemny tytu³. A jak wysz³o? Jest ¶rednio, ale z mocnym odchyleniem w stronê dobrego.

Richard i Robert zadbali na "Lungs Of Life" o sprytne po³±czenie nowego materia³u z od¶wie¿eniem kilku starych numerów tak, aby stworzyæ spójn± ca³o¶æ. Wszystkie stare numery, a s± to "Ensueno", "Erosion" i "102 Miles From Here", zosta³y wziête z poprzedniego albumu o nazwie "Exploring The Tributaries". Tu doczeka³y siê remixów w wykonaniu Berglofa i Esltera, dalej kanadyjskich twórców house, czyli Glenna Morrisona i Bruce'a Aishera, oraz francuskiego duetu tech-house'owego Solead. Wszystko to stanowi (a¿) jedn± trzeci± p³yty, co, jak bêdê siê pó¼niej stara³ dowie¶æ, jest powa¿n± s³abo¶ci± albumu. Wracaj±c jednak do nowego materia³u, na pocz±tek mamy jak zawsze wspania³y chillout w utworach "Decade" i "Breathing Place". S± to oczywi¶cie jak zwykle ¶wietne downtempowe numery. ¦miem pokusiæ siê o stwierdzenie, ¿e "Decade" to jeden z najbardziej klimatycznych utworów tego rodzaju w wykonaniu Vibrasphere. I cz³owiek ju¿ zaczyna mieæ nadziejê, ¿e co¶ z tego bêdzie, jednak zaraz potem dostajemy kolejne nowostki, które okazuj± siê byæ po prostu nudne i bezp³ciowe. Bo có¿ innego mogê powiedzieæ o utworach, które wlok± siê niemi³osiernie i brzmi±, jakby muzykom siê w ogóle nie chcia³o? Na nieszczê¶cie ta tendencja spadkowa utrzymuje siê do 6 numeru w³±cznie, chocia¿ tutaj pokuszono siê o wstrzykniêcie w utwór nieco werwy. Nie wystarcza to jednak, by padaæ na kolana, a ju¿ tym bardziej przy tym szaleæ na parkiecie. Nie da siê zaprzeczyæ, ze wraz z nadci±gaj±cym koñcem p³yty duet odzyska³ poziom, ale, co ciekawsze, nie dzieje siê to za spraw± w³asnych si³. Paradoksalnie, chyba najlepszymi numerami nie s± te bêd±ce stricte autorstwa Vibrasphere, ale boski remix niemniej boskiego utworu "Erosion" i mocna kooperacja z duetem Ticon, czyli "Dewdrops". Te dwa numery, a tak¿e dwa pierwsze, s± do¶æ istotne dla ca³ego albumu, poniewa¿ to dziêki nim historia rozwija siê interesuj±co i nie pozwala zapomnieæ o tej p³ycie. Wszak kto siê spodziewa³ go¶cinnego wystêpu Ticon? Chyba nikt. A jest i w dodatku zgrabnie acz delikatnie nawi±zuje do ich albumu "2am", przez jednych wychwalanego pod niebiosa, przez innych niemi³osiernie krytykowanego. Od wspólnego numeru szwedzkich tytanów bij± emocje. Na ka¿dym kroku czuæ, ¿e gdzie¶ tam, po¶ród gêstych ciemnych chmur widnieje s³oñce, a euforyczny ³adunek mocy uwolniony w miarê trwania utworu ci±gnie nasze cia³o do tañca. Wielka szkoda, ¿e tego samego nie mogê powiedzieæ o wielu innych produkcjach z tego kr±¿ka.

Szwedzi odrobili swoje zadanie domowe i wydali kolejny album. No w³a¶nie - kolejny album. I to wszystko. Niby jest sensownie prowadzony, a Szwedzi trzymaj± pewien poziom swoich muzycznych kompozycji, jednak czego¶ tu brakuje. Nie mo¿na siê oprzeæ wra¿eniu, ¿e materia³ zdaje siê byæ wydany naprêdce. Poza dwoma utworami, w dodatku chilloutowymi, nowy materia³ wcale nie rzuca na kolana, za¶ stare utwory, co prawda z remixowej oprawie, to a¿ jedna trzecia p³yty. Wszystko to zapowiada³o siê na naprawdê imponuj±ce przedsiêwziêcie. Mia³em nadziejê, ¿e, z uwagi na okr±g³± rocznicê, swoim rozmachem i skal± album przyæmi mo¿e nie wszystkie dotychczasowe dokonania artystów, ale przynajmniej chocia¿by najnowsze. Co prawda p³yta nie ma mo¿e wielkiego zwi±zku z prawdopodobnie najwiêkszymi osi±gniêciami w historii istnienia projektu, to jest p³ytami "Echo" i "Lime Structure", czy nawet nowsz± "Archipelago", ale to wcale nie jest powodem, ¿eby po ni± nie siêgn±æ. Wrêcz przeciwnie, urokiem tej p³yty s± wci±¿ delikatnie prowadzone elektroniczne historie, zw³aszcza chilloutowe numery oraz produkcja powsta³a przy udziale duetu Ticon. Mimo wszystko, liczê na powrót Vibrasphere na w³a¶ciwe tory i ¿e w koñcu da siê poczuæ ich dawny klimat. Co prawda Vibrasphere nie rozpieszczaj± nas obecnie za bardzo pod tym k±tem, ale po¿yjemy, zobaczymy.



Tribal Vision Records, 2008

1. Decade
2. Breathing Place
3. Ensueno (Morning Remix)
4. Waveguide
5. Analog Marinade
6. Follow Me
7. Dewdrops (vs Ticon)
8. Erosion (Glenn Morrison & Bruce Aisher Remix)
9. 102 Miles From Here (Solead Remix)


S³ucha³ kto¶ ?
Tak ja jestem juz po wielkokrotnym przesluchaniu albumu
panowie z vibrasphere mieli juz lepsze albumy (chocby debiutancki Echo czy uwielbiany przeze mnie Archipelago) choc to nie znaczy ze ten jest zly.
Pierwsze trzy produkcje (Decade, Breathing Place oraz moj ulubiony na albumie Ensueno (Morning Remix) ) pokazuja ze panowie nadal potrafia tworzyc piekne downtempo.
Kolejne utowry to juz stara szkola z pod znaku Vibrasphere - swietna mieszanka klimatow progressive house oraz psy trance z naciskiem na to pierwsze

Album ten nie pokazuje do konca w jakim stylu panowie tworza , polecam zaglebic sie w poprzednich albumach duetu.
Tak,jak kolega wy¿ej oceni³,pierwsze 3produkcje piêkne,potem od "Waveguide" przenosimy siê bardziej w progresywne rejony!!! Nie brakuje równie¿ te¿ twórczo¶ci electro,w downtempowym Breathing Place czy te¿ nutki bassline'u w Ensueno(Morning rmx)!!! Ogólnie ca³o¶æ przy tym,jak dla mnie, nie traci na warto¶ci i warto go(chocia¿ z ciekawo¶ci)przes³uchaæ!!!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adminik.xlx.pl