male pytanie do starszych kolegow... czy warto pojsc na egzamin zerowy z chemii gdy sie nic nie umie poniewaz dzien po zerowce jest egzamin z matmy na ktory trzeba bylo sie nauczyc w pierwszej kolejnosci (gdyz z matmy jest sie naprawde slabym:/ ...a z chemii z teorii jest sie na serio cienkim a zadania liczy sie bez najmniejszego problemu... slyszalam ze na zerowce (kierunek chemia) jest sama teoria:/ ...niby zerowka jest o wiele prostsza ale czy warto ryzykowac nic nie umiejac???????????????? (na przygotowanie na pierwszy termin po matmie ma sie w koncu 2 i pol dnia... a w moim przypadku to naprawde duzo czasu:)